...dzisiaj mnie przywitał. Cały czas pada śnieg. Jest ciepło i przyjemnie. Jeszcze wczoraj mocno świeciło słońce. Pućka pierwszy raz miała kontakt ze śniegiem. Jest oczarowana. Chodzi jak na szczudłach, wysoko podnosząc łapki i nie chce wracać do domu:-)
Z czym Wam się kojarzy przedmiot na dolnym zdjęciu ? Właśnie tak, to zielony kuferek. Przesympatyczny prezent od Agusi . Aga, niezwykle ciepła i energiczna kobietka. Ciągle coś robi, inspiruje. Jak nie robi cudownych wiązanek, nie organizuje przyjęć...
...to robi agisy, fantastyczne broszki. Zajrzyjcie na bloga Agi, a dowiecie się w jak prosty i pomysłowy sposób można zmienić swoje pantofle czy sukienkę.
Aguś, bardzo dziękuję z całego serca za przemiłą niespodziankę. Jest mi niezmiernie miło, że widząc ten kuferek, pomyślałaś o mnie. Dziękuję.
Zdjęcia mało atrakcyjne ze względu na beznadziejną aurę. Mimo to przedstawiam Wam kilka moich ostatnich prac. Secesyjne krzesła, stół i stara szafka nocna, niekiedy zwana nakastlikiem.
A teraz znikam do pracy, życząc odwiedzającym miłego dnia :-)
...do drewna. Lubię podziwiać jak drewno wraz z wiekiem szlachetnieje. Jak zmienia swą barwę od upływu lat. Gładkość, która powstała z codziennego dotyku ludzkich rąk na przestrzeni lat. Lubię zapach starego drewna muśniętego olejkiem cedrowym. Te krzesło jest moje. Zostanie w moim domu. Dostanie nowe obicie. Reszta w nie naruszonym stanie i urzekającym kolorycie pozostanie bez zmian. Świeżość zapachu z nowej warstwy wosku. Małe, zgrabne krzesełko z kółkami na przednich nogach.
Stara, cudowna snycerka, perfekcja w każdym ruchu dłuta. Brak symetrii wzoru świadczy o jedynym i niepowtarzalnym wykonaniu. Każde następne już będzie inne.
Idealny eksponat do sesji zdjęciowej. Pozuje niczym rasowa modelka. Można godzinami patrzeć i zachwycać się. Za parę dni pokażę krzesło w nowej, aksamitnej szacie. I żeby nie było, że "szewc bez butów chodzi", zostaje ze mną. Siedzisko jest niskie, więc akurat dla mnie :-) A dzisiaj, w taką deszczowo-śnieżną pogodę życzę wszystkim moim gościom miłego dnia.
...mnie nie ma to nie ma, a jak jestem, to codziennie :-) Dzisiaj będzie krótko.
Parę dni temu na aukcji wypatrzyłam koszyk z posrebrzanej cyny. Dziwiłam się, bo cena sensowna, a nikt nie licytuje. Zdjęcia były takie sobie, ale moje wprawne oko dopatrzyło się potencjalnego piękna przedmiotu. Kupiłam. Wczoraj dotarła paczka. Otwieram i już wiedziałam dlaczego nikt nie chciał kupić koszyka. Całe zło tkwiło w szpetnym i nieproporcjonalnym uchwycie. Postawiłam na komodzie i co spojrzę, to razi w oczy jak ch...ra. Długo nie czekając...piłka do metalu poszła w ruch i mam oto przepiękną żardinierę :-)
Na zdjęciach nie wygląda okazale, ale patera jest słusznych rozmiarów i słusznej masy. Bogata i ciekawa ornamentyka dodaje uroku nowemu nabytkowi i nie razi w "śliczne oczęta" :-)
...mnie do pionu. Ika powiedziała koniec lenistwa :-) A, że jestem człowiek pokorny, więc słucham i pojawiam się w świecie blogowym. Zastanawiałam się, o czym "wypocić" ten post ? Wszędzie pięknie i świątecznie. A ja nawet myślami jestem daleko od świąt. Mam plan wziąć się uczciwie za przygotowania świąteczne dopiero po Mikołajkach. Do tego czasu jeszcze muszę trochę popracować. A skoro już tu jestem to wrzucę przepis na placki ziemniaczane, inaczej. Nie jestem amatorką placków ziemniaczanych, ale takie ze szpinakiem, fetą i suszonymi pomidorami zajadam w nieludzkich ilościach. Nie obejdzie się bez czosnku no i oczywiście ziemniaków :-) Wyglądają apetycznie i jeszcze bardziej smakują.
U mnie do świąt jeszcze daleko, więc praca wre. Na zdjęciu moje dzieło, stół "kawowy" w solidnych rozmiarach, na giętych nóżkach.
I taboret, siedzisko. Lekko postarzone drewno i zgrzebny len. I sporo innych, ale beznadziejne światło za oknem nie pozwala zrobić ciekawych zdjęć.
Ikuś, dzięki za kopa ;-), chociaż fajnie buszowało się po waszych blogach, zostawiając jedynie krótki komentarz.
Wszystkim odwiedzającym dziękuję za dobre słowo i życzę miłego dnia :-)
...pomiędzy marudzeniem ( to do mnie nie podobne) na chroniczny brak czasu, a zrzędzeniem na brzydką pogodę, pochwalę się nowymi zakupami :-) Cudownej urody fotograwiura, przedstawiająca małą dziewczynkę z lalką w dłoni. Dzisiaj już oprawiona wisi na klatce schodowej. Cała w szarościach lekko muśniętych "sepią". No i "hurtowa" ilość kolekcjonerskich filiżanek, ze starej francuskiej manufaktury. Znalazłam dla nich miejsce w kolejnej witrynce, w holu. Cieniutka porcelana, delikatna i przeźroczysta jak mgła.
Kolejna mała "pocieszka" to mała artdekowska taca na wizytówki albo na dwa kieliszki likieru....
U Mnie znalazła zastosowanie na telefon mojego męża, który ciągle szuka go po całym domu ;-)
I moja największa radocha tego tygodnia, to kuchenny stół. Stara dębina, okazałych rozmiarów,
w iście rustykalnym stylu. Odświeżony do naturalnego kolorytu drewna i dobrze zabezpieczony olejem. Szkoda go przykrywać obrusem. Jest na nim miejsce do przygotowania posiłku i do odpoczynku. Aż nie chce się wyjść z kuchni.
I na koniec "łobuzy" udające aniołki, zwłaszcza ten, z dolnego ujęcia :-)
Mimo paskudnej pogody wszystkim gościom życzę radosnego dnia ;-)