...pokazywałam Wam moich pchlich zdobyczy. Pochwalę się :-) Oto bardzo stara gipsowa figurka Marii. Misterna robota, w stonowanych kolorach.
Mała waza w doskonałym stanie, szkoda tylko, że nie ma przykrywki. Jak widać ma teraz nowe zastosowanie.
Mini kokilka bądź musztardnica. Wyrób kopenhaski, na dodatek bez obtłuków i odprysków.
Mam małego bzika na punkcie oleodruków, ale to już wiecie. Za każdym razem kupuję je zmyślą o moich klientach, a później nie jeden pozostaje w moim domu. Te żółte róże zdobią moją kuchnię.
Miło jest gdy od czasu do czasu, w prasie wnętrzarskiej odnajduję swoje meble w innych domach. Tym razem padło na fotel chippendale.
A tutaj na koniec mała mozaika z mojego ogródka. Pelargonie kwitną pełną krasą. To bardzo wdzięczne kwiaty na zalane słońcem miejsca w ogrodzie.
Może za drugim podejściem uda mi się wrzucić posta. Wcześniej Blogger zjadł mi zdjęcia.
Miłego wieczoru. Pozdrawiam
wtorek, 14 czerwca 2011
czwartek, 9 czerwca 2011
Gdy dopada...
...proza codziennego dnia. Brak porywu i ekscytacji oraz szalejący upał, spowalniający nasze działania, pojawia się temat zastępczy...truskawki. I ja tak mam. Nic szczególnego wokół. Praca, dom . Przedurlopowe zmęczenie :-)
U mnie truskawki w wersji na chłodno, z galaretką i waniliowym ryżem.
W porcelanowym anturażu w wersji "folk".
Sąsiad "zza miedzy" skrócił swoje tuje, a moim oczom ukazał się przepiękny widok z kuchennego balkonu, jedno ze wzgórz w moim mieście. Fantastyczne miejsce na spacery albo na piknik. Wystarczy tylko kwadrans wędrówki i jestem na polanie z miastem u stóp :-)
Jak zawsze na końcu pokazuję moje "robótki ręczne".
Stolik pomocnik, konsola.
Komplet ponad stuletnich krzeseł i przeogromna pufa.
Dzisiaj pogoda pozwala na lekki wysiłek, więc zabieram się za kolejne meble. A Wam życzę udanego zbliżającego się weekendu. Pozdrawiam
U mnie truskawki w wersji na chłodno, z galaretką i waniliowym ryżem.
W porcelanowym anturażu w wersji "folk".
Sąsiad "zza miedzy" skrócił swoje tuje, a moim oczom ukazał się przepiękny widok z kuchennego balkonu, jedno ze wzgórz w moim mieście. Fantastyczne miejsce na spacery albo na piknik. Wystarczy tylko kwadrans wędrówki i jestem na polanie z miastem u stóp :-)
Jak zawsze na końcu pokazuję moje "robótki ręczne".
Stolik pomocnik, konsola.
Komplet ponad stuletnich krzeseł i przeogromna pufa.
Dzisiaj pogoda pozwala na lekki wysiłek, więc zabieram się za kolejne meble. A Wam życzę udanego zbliżającego się weekendu. Pozdrawiam
środa, 1 czerwca 2011
Dzień Dziecka...
Subskrybuj:
Posty (Atom)