sobota, 23 października 2010

Lubię tę porę...

...roku za to, że mogę mieć fiołki na parapecie. Zdobią mój kuchenny parapet od jesieni do lata. Zawsze we "fryckowej" wazie. Służy im północne światło. Od niedawna jestem posiadaczką starego cynowego dzbana. Duży, bo wysoki na 50cm. Znalazł niecodzienne zastosowanie. Tą figurę Chrystusa mamy od dawna, ale nigdy nie mogliśmy dla niej znaleźć właściwego miejsca do wyeksponowania. Teraz wszystko jest na swoim miejscu.
Kolejny zakup to stara akwarela. Namalowana z wielką pieczołowitością i dbałością o szczegóły. Przedstawia dom dziadka autora.


I historyczny rower. Nie byle jaki, bo "dziadkowy". Kupiony przez mojego dziadka w latach 60tych :-). Dzisiaj jest ozdobą mojego "Przycupa". Właśnie taki nadgryziony zębem czasu, pordzewiały...

I jeszcze Łotry :-), nadpobudliwa Pućka i nic nie musząca Pierdółka. Całymi dniami wylegują się przed rozgrzanym piecem i za żadne skarby świata nie mogę wypędzić łobuzów na dwór, gdy pada deszcz. Rozleniwiony wzrok Pierdka wszystko mówi za siebie :-)


Wszystkich odwiedzających zapraszam do odpoczynku na krzesłach i fotelach...do wyboru :-)
Stara, dębowa "secesyjka".


Biały, mały Chippendale.
Wielki, popielaty Chippendale.
I to by było na tyle Moi drodzy. Miłego weekendu życzę wszystkim.

poniedziałek, 18 października 2010

Sekretnik...

...zdobyty jesienną porą. A jesień tego roku jest bardzo kolorowa. Drzewa w ogrodzie jeszcze w pełni zielone. Hortensja mieni się całą gamą różu. Lawenda zaszczyciła ponownym wysypem kwiatów. Chryzantema przed wejściem do domu obsypała kwieciem. Wrzosy w pełnej krasie. Tylko poranna mgła przypomina, że lato już się skończyło. Tytułowy sekretnik,to wczorajszy podarunek od męża. Lubię przedmioty z historią. Ktoś ten medalion nosił na piersi. Może jakaś matka, nosiła swoje pociechy na sercu...może zakochana dziewczyna miała wizerunek swojego lubego blisko serca...
U Mnie zdobi piękny, stary dzbanek. Zachowam go na dłużej. Tutaj będzie bezpieczny i z należytym mu szacunkiem przechowywany.

Ja też mam swój osobisty sekretnik. To bardzo stara, misterna jubilerska robota. To także prezent od mojego męża, ofiarowany na szczególną Nam okazję. Ja także mam Swoich najbliższych zawsze przy sobie :-)

I na koniec pochwalę się paroma drobiazgami. Pufa, siedzisko dla dwojga. Na "koślawych" nogach (jak u Naszej Pućki)...
...i mały taborecik w takim samym wybarwieniu i obiciu (te nogi też Mi kogoś przypominają :-).
Mam dzisiaj piękny, mroźny a jednocześnie słoneczny poranek. Wszystkim odwiedzającym życzę tak uroczego jesiennego dnia. Pozdrawiam

sobota, 9 października 2010

Coś nawaliło...

...z bloggerem. Wczoraj walnęłam mega posta. Zarzucił Mi błąd w HTML :-) Usunęłam go. Dzisiaj próbuję jeszcze raz.
Zacznę od podziekowań za nagrodę. Ofiarowały Mi ją trzy fantastyczne dziewczyny; Ivcia, B. i Kamila. Dziękuję Wam z całego serca za szczególne względy :-)Nie przekazuję go dalej imiennie, gdyż wiele z Was nie lubi wyróżnień i woli komentarze, więc tą szczególną nagrodę przekazuję wszystkim Wam, u których zostawiam Swoje komentarze. A tak naprawdę to już nie pamiętam, które koleżanki, co wolą :-)
Ivciu, Basiu i Kamilko jeszcze raz serdeczne dzięki !

Wśród Moich ulubionych blogów jest blog "Mimochodem", pisany przez Tabu. Posty pełne refleksji, życiowych przemyśleń, radości i smutków, wątpliwości i pewników. Pisane lekkim piórem, z nutką dowcipu. To właśnie tam wygrałam "plebiscyt" na najciekawszy skrót "kury domowej", k.u.r.a. I wczoraj otrzymałam...tadam !!! Taką oto przepiękną kartkę z gratulacjami.
Dalej, słuszną porcję suszonych pomidorów prosto z Toskanii :-)


I cudną podkładkę pod mychę, ze zdjęciem wykonanym własnoręcznie przez Tabu :-)
Po stokroć dzięki ! Kto jeszcze nie odwiedził Tabu, niech szybko nadrabia zaległości, gorąo polecam. Tam nie można się nudzić !
A teraz zabawa na temat "Muzyki, która Mnie przenika". Do udziału w tej sympatycznej zabawie zostałam zaproszona przez Asię i Pchełkę. To Moje ulubione prawdziwe Pasjonatki :-)
Na początek coś radosnego i skocznego. Hicior, która porywa Mnie zawsze i wszędzie. Utwór ponadczasowy. Posłuchajcie :-)







Poznajcie moje drugie oblicze. Raczej znacie Mnie z tej pogodnej strony. Tym razem, podzielę się z Wami tym, co wstrząsnęło Mną dogłębnie. Ten film wywarł na Mnie wstrząsające wrażenie. Celowo nie podaję linka ani żadnego innego odnośnika do tego filmu. Chociaż sama oglądałam go wiele razy. Tego lata obejrzałam film dokumentalny pt. "Most samobójców". To film, który wywarł niezatarte wrażenie. Fantastyczny dobór muzyki... Jeżeli można powiedzieć, fantastyczny...w takich okolicznościach.
Oto utwór towarzyszący napisom końcowym tego filmu. Trąca moją najwrażliwszą strunę...







I na koniec Mój N0 1 ! Michael Buble. Dobry na wszelkie smutki i na radości tego świata :-)








Do zabawy w "Moją muzykę..." chciałabym zaprosić Nettikę, Mirę i Bellisimę. Mam nadzieję, że przyjmiecie zaproszenie. :-)
I chyba stało się świecką tradycją, że na koniec posta serwuję kilka efektów mojej pracy.
Dwa krzesła w stylu Ludwika XV. Pierwsze, wydanie caffe latte, drugie, moje ulubione wybarwienie vintage.
Tutaj natomiast, niezwykle oryginalny fotel-kątnik. Początek lat 20tych XXw. Zachowałam oryginalne siedzisko ze skóry. Nie może być inaczej, vintage :-)
I już naprawdę na koniec, wszystkim odwiedzającym życzę pogodnej niedzieli.