środa, 20 kwietnia 2011

Już dzisiaj...

...pragnę złożyć Wam życzenia radosnych i szczęśliwych świąt wielkanocnych.
Niech ten czas będzie pretekstem do dzielenia się uśmiechem i wspólną chwilą z najbliższymi.
Wesołego Alleluja moi mili !
Posted by Picasa

piątek, 15 kwietnia 2011

Przedświątecznie...

...się zrobiło. Czasu mało,pracy dużo. Leń śmierdzący dopadł :-) Pewnie ostatni tydzień zmobilizuje mnie do działania, "za pięć dwunasta". Ta piękna serwetka to niespodzianka od Emade 76, mamy sympatycznego Hrabiego. Robota ręczna, dokładna i perfekcyjna. Przy moim braku cierpliwości mogę tylko nisko schylić głowę z szacunkiem i podziękować. Emade 76, wielkie dzięki. Ja mogę tylko szlifierą, dromelką i tępym pilnikiem ...:-) Lubię gotować, lubię dobrze i solidnie zjeść. A, że jestem z gatunku leniwców, znowu polecam coś szybkiego. Może dla innych leniwych czy zapracowanych przyda się przepis na święta. Dla dukanowców również. Ziemniaki oddajcie bliskim :-) Nie brudzę rąk, nie przypala mi się naczynie ani mięso. Postawiłam na drób. Tym razem skrzydełka, może być każda inna partia mięsa drobiowego. Ziemniaki w łupinach, marchew i cebula wymieszana z jedną łyżką oleju czosnkowego, doprawione solą i pieprzem. Wędruje na dno blaszki. Dalej skrzydełka wrzucamy do woreczka foliowego, parę łyżek ostrej musztardy, ketchupu, dżemu jaki macie, soli, pieprzu i dwie łyżki jogurtu bałkańskiego. Bełtamy i do lodówki na jakiś czas.

Wykładamy mięso na warzywa i do piekarnika na ok 2h na 180*. Na finiszu przykrywam folią aluminiową, aby skrzydełka się nie zjarały na węgiel :-)
Soczyste, aromatyczne jednogarnkowe danie wędruje na stół wraz z sałatą. Zajadają wszyscy, aż uszy im się trzęsą:-)
Smacznego !
Pogoda taka sobie więc "dziewczynki" przyklejone nosami do szyby pilnują domostwa :-)

Miło popatrzeć jak Pućka "Adehadowiec", choć na małą chwilę znajdzie czas i przytuli się do Pierdusia.

A to już ostatnie prace wykonane przed świętami.

Komplet secesyjnych krzeseł.
Fotele z puchowymi poduchami oraz komplet krzeseł w vintażowym stylu.
Teraz nastał czas przedświątecznych przygotowań. Czekam, aż dopadnie mnie wenna :-) albo ciśnienie, gdy nie będzie już czasu i będę zmuszona wziąć się do pracy.

Pozdrawiam serdecznie moich sympatycznych gości !

wtorek, 12 kwietnia 2011

Kocham wiosnę, bo...

...jest nieziemsko zielona. W całej okazałości. Lubię taką świeżą zieleń. Kocham wiosnę za wszystkie odcienie różu w moim ogrodzie.
A tak naprawdę najbardziej kocham wiosnę za jej zapach i dźwięk. Kocham za poranny zapach ziemi. Za wilgotne i lekko parne powietrze. Za trele ptaków wijących gniazda na przydomowych drzewach.

Do tej sympatycznej zabawy zaprosiła mnie Ola. Dziękuję Ci bardzo. Aby nie było tak łatwo, do zabawy zapraszam Mirę, Bramasole i Ikę.

Na zakończenie bardzo chciałam podziękować za komentarze z ostatniego postu. Wszystkie życzenia przekazałam młodym rodzicom, a jako dumna babcia osobiście dziękuję pięknie za gratulacje :-)

Miłego dnia moi mili !

środa, 6 kwietnia 2011

Już od wczoraj...

...wiem kogo będę przytulać i rozpieszczać do utraty tchu, czym będę do szewskiej pasji doprowadzać K&K. Moim skrytym marzeniem było, aby mała istotka, która za jakiś czas przyjdzie na świat, będzie małą zadziorną, rezolutną i wesolutką dziewczynką :-) I spełniło się na 100 %. Te malutkie różowe pantofelki sprawiły, że to maleństwo już nie jest kimś abstrakcyjnym, tylko najprawdziwszą z krwi i kości wnuczką.
A to trójwymiarowe, pierwsze zdjęcie zdrowej i już bardzo wytęsknionej kruszynki. Kilkunastocentymetrowy prawdziwy człowiek, wtulony i słodko śpiący pod sercem matki.

Te 30 dkg różowego ciałka to Emilka. To właśnie takie chwile są dla mnie więcej warte niż 100 milionów dolarów :-)

Są rzeczy, którymi chwalę się z wielką dumą i przyjemnością. I teraz właśnie to robię :-)


Pozdrawiam serdecznie wszystkich moich gości i życzę Wam miłego dnia :-)

Dumna Babcia

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Weekendowe retrospekcje...

...Pogoda cudownie rozpieściła wszystkich moich domowników. Córka wraz ze swoją Fruźką zwaliła się na weekend do "mamusi" ( no, bo gdzie lepiej ? :-) Trzy pekińczyki pod jednym dachem, w tym dwa jednoroczne...możecie sobie wyobrazić !? Na górnym zdjęciu wulkany energii, Pućka i Fruzia. Pierduś schodził im z oczu :-), chował się w krzakach i zaczajony wypatrywał rowerzystów, aby obszczekać ich z zaskoku :-) Dwa młodsze oszołomy uwalniały energię w przedziwny sposób. Najbardziej spodobał im się płotek, który z uporem maniaka, próbowały pokonać :-) Tutaj Fruzia...
...tu Pućka.
I zmęczona "twarz" Fruzi obwieszczająca radość z pokonania poprzeczki, dumnie wpatrzona w obiektyw, w pozycji horyzontalnej, w wielkiej drewnianej donicy, na ledwie wschodzących " serduszkach" ...
Reszta weekendu zeszła nam pracowicie, w ogrodzie. Walka z mchem, sadzenie bratków, przycinanie krzaków, sprzątanie i takie tam...

Wykroiłam także czas na "meblarskie poczynania".
Stara "secesyjka" z motywem korony.
Postarzony " Ludwiś".
Taborecik do kompletu.
Cudowna nadstawka ze starego kredensu. W naturalnym wybarwieniu, lekko postarzona.

Dziękuję za odwiedziny i "dobre słowo". Trzymajcie się ciepło. Pozdrawiam