czwartek, 30 grudnia 2010

Nie można milej ...

zakończyć starego roku :-) Właśnie dzisiaj odebrałam z poczty przesyłkę. Awizo w skrzynce wymusiło na mnie bardzo śnieżny i mroźny spacer. Moje osiedle na wzgórzu, zaśnieżone na pół metra. Sceneria piękna tylko gorzej z logistyką :-) Ale wracając do meritum. Z poczty wracałam w podskokach, nie czułam szczypiącego mrozu, bo nie mogłam doczekać się rozpakowania paczuszki. Oczom moim ukazały się cudowne prezenty. Kartka świąteczna zrobiona przez Dorotkę, wspaniałe puzderko, moje ulubione marcepany oraz kalendarz na 2011 rok. Cudowny, może stać się westchnieniem niejednej blogowej duszyczki lubiącej styl country homes :-)
Wspomniane puzderko.

Nie można milej zakończyć starego roku, wiedząc, że na Wyspie, jest Ktoś, kto nigdy nie widział mnie na własne oczy, a o mnie pomyślał ciepło i obdarował mnie, prosto z serca takimi skarbami.

Dorotko, kłaniam się nisko, wielkie dzięki :-)

Ten rok zakończę pozytywnym bilansem. Zyskałam więcej, niż mogłam się spodziewać. Mąż powrócił do domu po wielu latach pracy w Krakowie, jedyna córka powróciła ze studiów i rozpoczęła samodzielne życie w naszym mieście. Jest nawet taki "jeden gość" z Wrocławia, co tutaj chce rozpocząć swoje dorosłe życie :-) Przyjechał za moją córką :-) Oj, przybywa Nas, przybywa, ku uciesze wszystkich :-) Poznałam wiele wspaniałych blogowych osobowości. Ludzi z wewnętrznym ciepłem, niesamowitą wrażliwością i charyzmą. Z jedną z nich miałam zaszczyt spotkać się osobiście. Nawiązałam mejlowe kontakty z ludźmi o podobnych pasjach. Zawiązałam przesympatyczną nić porozumienia ze swoimi ulubionymi klientami. Podobne gusta i ta sama miłość do własnego domu. Nie mogę chcieć więcej, bo będę pazerna...

W tak miłym nastroju pragnę Wam wszystkim; blogowym pokrewnym duszom, regularnym komentatorom i tym sporadycznym, jawnym i ukrytym podglądaczom, mejlowym pasjonatom, wszystkim blogowym koleżankom i kolegom,

złożyć najserdeczniejsze życzenia wszelkiej pomyślności i tej zawodowej i tej osobistej, spełnienia choćby najmniejszej części najskrytszych marzeń, miłości, radości, sporo zdrowia i wytrwałości w realizowaniu swoich celów a na tę jedyną noc w roku, szampańskiej zabawy do białego rana !!

poniedziałek, 27 grudnia 2010

Tak szybko...

...minął czas radosnych świąt. Najspokojniesze i najmilsze święta od wielu lat. W rodzinnym gronie. Smaczne potrawy, trafione prezenty, przemyślane i robione z sercem, święta bez pośpiechu...z uśmiechem na twarzy.
Cudowny czas rozpoczęty od przemiłego świątecznego prezentu od Artambrozji z Manufaktury Artambrozji. Wszystko wykonane własnoręcznie. Jestem zachwycona. Kochana Ambrozjo, dziękuję serdecznie :-)
W tym roku bardzo rozczarowałam się pracą Poczty Polskiej. Już 14 grudnia wysłałam sporo kartek świątecznych do koleżanek blogowych, do rodziny, do ulubionych klientów, aby doszły na czas przy późniejszym nawale przesyłek. Niestety tylko znikoma część dotarła do adresatów. Pewnie do tej pory zalegają bagażniki samochodów naszych listonoszy. Szkoda.

Bajeczny krajobraz za oknem był przysłowiową kropką nad i, dopełniając magiczny charakter tych świąt. Półmetrowa, perfekcyjnie biała, śnieżna pierzynka w zasięgu wzroku.

Wszystko co dobre szybko się kończy i trzeba cierpliwie czekać przyszłego roku.

Dziękuję serdecznie za niesamowitą ilość ciepłych życzeń świątecznych, za przepiękne kartki z życzeniami. Dziękuję za niespodziewane prezenty. Dziękuję za to, że w tym szalonym czasie, pełnym obowiązków i kurczącym się czasie, choć przez chwilę pomyśleliście o mnie. Dziękuję.

I już na sam koniec moja Pierdółka w świątecznym anturażu. Spokojna, pokojowo usposobiona do świata i ludzi :-)

Miłego odpoczynku życzę, przed kolejnym weekendowym wyzwaniem. Pozdrawiam.

poniedziałek, 20 grudnia 2010

Niesamowita...

...niespodzianka trafiła pod mój dach. Zawieszki, które można śmiało nazwać dzisiaj logiem Anastazji z "Rózanego Anioła". Wszyscy wiedzą o Kim mówię. Zawieszki niepowtarzalne, jedyne w swoim rodzaju. Droga Anastazjo, sprawiłaś mi prawdziwą radość. Dziękuję serdecznie ! Już dzisiaj życzę wszystkim moim koleżankom i kolegom z "wirtualnego wymiaru" ,
gdy wszystko ucichnie i czas się zatrzyma, gdy pierwsza gwiazda na niebie zabłyśnie...
niech ten czas wyczekiwania odwdzięczy się Wam magią świąt, radosnym uśmiechem, obfitym stołem i rodzinnym ciepłem.

Wesołych i pogodnych świąt moi mili !

Posted by Picasa

sobota, 18 grudnia 2010

Czapkowy...

...dzień. Wszyscy w mikołajowych czapkach krzątają się po domu. Wesoło, gwarno i radośnie. To dzień ubierania choinki. Stroimy ją zawsze w ostatni weekend przed Wigilią. Choinkę oczywiście ubierają dzieci. A, że mam tylko jedną córkę, cała przyjemność po jej stronie :-) W tle słychać piosenki adwentowe. .. ...i choinka już gotowa. Czeka na ten szczególny dzień.

Prezenty spakowane drażnią niecierpliwych w oczy :-)
Mój mąż z córką,...oczywiście "czapkowo". Ja też w pomponiastej czapce robię zdjęcia :-)

I Pierduś w czapce,... Pućka tradycyjnie nieuchwytna. W biegu, w podskokach...trudno nawet zrobić jej zdjęcie.

Wszystkim moim gościom spokojnego i radosnego weekendu życzę. Cieszmy się wspólną chwilą. Pozdrawiam cieplutko.

niedziela, 12 grudnia 2010

Kolejna...

...przesympatyczna niespodzianka. Tym razem to Kamila obdarowała mnie cudowną kartką z życzeniami. Stonowana kolorystyka, obrazek retro i ciepłe życzenia. Kamilko, wielkie dzięki :-) A tutaj parę migawek z "robótek ręcznych". Bibułkowe zawieszki na choinkę.


Na pożegnanie nikt inny tylko Pućka, wygrzewająca koślawe łapki przy piecu.
Dzisiaj całkiem krótko, bez marudzenia, z najlepszymi życzeniami udanej niedzieli.
Pozdrawiam

poniedziałek, 6 grudnia 2010

Przyszedł Mikołaj...

...taki prawdziwy, bo niespodzianie. Zadziałał z zaskoku, pędząc prosto od Iki z "Mojego wędrowania" :-)

Rozweselił, ucieszył i sprawił ogromną radość smakowitą herbatą z migdałami i pudełkiem z zapałkami w stylu retro. Jak tu nie wierzyć w świętego Mikołaja ?
Ikuś, ściskam mocno, do utraty tchu :-) Dziękuję bardzo. Ty wiesz jak sprawić nieopisaną radość.

Choć na dworze śnieg, choć na dworze mróz, jest pięknie. Biało, snieżnie i mroźno. Siedzę w ciepłym domu, klikam sobie, popijając ciepłą smaczną herbatę. Prace wykonane na czas, paczki rozesłane do klientów, chociaż z małymi logistycznymi utrudnieniami.

Jeden dzień odpoczynku i zabieram się za świąteczne porządki. Powoli łapię klimat świąt. Lubię tę porę gonitwy z czasem. Konspiracje w każdym zakamarku domu. Gdzie upchać prezenty, żeby ciekawskie oczy córci nie wypatrzyły niespodzianek. A muszę Wam powiedzieć, że ciągle jak małe dziecko lubi zaglądać we wszystkie domowe kąty. "A co masz mamusiu na obiad, a co dzisiaj kupiłaś, a jaki mebel zrobiłaś, a gdzie masz pochowane prezenty ? I jak nie kochać swojego dziecka, które jest dorosłe i samodzielne, a ciągle jest moim małym dzieckiem ? Pielęgnujmy więc "dziecko w sobie", niezależnie od tego ile mamy lat. Tak wiele uśmiechu dają nam właśnie te małe radości :-)
A to moja ostatnia praca w tym roku, komplet czterech krzeseł. Białe, obite neutralnie jasnym lnem. Robię sobie "wolne" i zaczynam cieszyć się tą szczególną porą roku, by w nowy rok wejść z nowymi siłami i pozytywnym impetem.

Wszystkim moim gościom życzę radosnego rozpakowywania prezentów, szczerego uśmiechu i gromkiego śmiechu, bo każda minuta z uśmiechem na twarzy odbiera Nam lat :-)
Posted by Picasa

czwartek, 2 grudnia 2010

Pada śnieg...


...a jeszcze wczoraj elf wystawiał głowę ze śniegu, pomiędzy liśćmi bluszczu. Dzisiaj to jedna, biała połać. Dynie, choć bardzo artystycznie prezentują się przed domem, to w połączeniu ze śniegiem wyglądają troszkę śmiesznie :-)
Przydomowy lampion dostał przez noc oryginalną śnieżną czapeczkę. A mój mąż pierwszy raz od wielu lat pociągnął do pracy "z buta". Dobrze, że zaopatrzyłam Go, w czapkę "uszatkę", tak modną w tym sezonie he, he.

Wszyscy piszą o przedświątecznych porządkach i pokazują bożonarodzeniowe ozdoby, a u mnie świąteczny akcent pojawił się tylko w czerwieni jabłek :-)

To jest jedyna pora, kiedy smakują mi jabłka. Właśnie te późnojesienne. Są bardzo soczyste i kwaśno-słodkie. Mają śliczną, błyszczącą skórkę. W połączeniu z cyną tworzą "barokowy" nastrój.
Od trzech dni w garażu "kolekcjonuję" paczki z meblami dla moich klientów, bo kurier wystraszył się zimy i odkłada z dnia na dzień odbiór paczek.
To efekty pracy w ostatnim tygodniu. Krzesła w swoim naturalnym wybarwieniu, przykryte transparentną bielą i "komplet-niekomplet'' kuchennych krzeseł. Idealne dla miłośników wnętrz w kolorze blue.
Kto może niech siedzi w domu i cieszy oczy przepięknym widokiem świata, przez ośnieżone szyby ciepłych domów. Dziękuję za komentarze i ciepło pozdrawiam odwiedzających.

piątek, 26 listopada 2010

Taki ranek...

...dzisiaj mnie przywitał. Cały czas pada śnieg. Jest ciepło i przyjemnie. Jeszcze wczoraj mocno świeciło słońce. Pućka pierwszy raz miała kontakt ze śniegiem. Jest oczarowana. Chodzi jak na szczudłach, wysoko podnosząc łapki i nie chce wracać do domu:-)
Z czym Wam się kojarzy przedmiot na dolnym zdjęciu ? Właśnie tak, to zielony kuferek. Przesympatyczny prezent od Agusi . Aga, niezwykle ciepła i energiczna kobietka. Ciągle coś robi, inspiruje. Jak nie robi cudownych wiązanek, nie organizuje przyjęć...
...to robi agisy, fantastyczne broszki. Zajrzyjcie na bloga Agi, a dowiecie się w jak prosty i pomysłowy sposób można zmienić swoje pantofle czy sukienkę.
Aguś, bardzo dziękuję z całego serca za przemiłą niespodziankę. Jest mi niezmiernie miło, że widząc ten kuferek, pomyślałaś o mnie. Dziękuję.
Zdjęcia mało atrakcyjne ze względu na beznadziejną aurę. Mimo to przedstawiam Wam kilka moich ostatnich prac. Secesyjne krzesła, stół i stara szafka nocna, niekiedy zwana nakastlikiem.
A teraz znikam do pracy, życząc odwiedzającym miłego dnia :-)

środa, 24 listopada 2010

Z miłości...




...do drewna. Lubię podziwiać jak drewno wraz z wiekiem szlachetnieje. Jak zmienia swą barwę od upływu lat. Gładkość, która powstała z codziennego dotyku ludzkich rąk na przestrzeni lat. Lubię zapach starego drewna muśniętego olejkiem cedrowym.
Te krzesło jest moje. Zostanie w moim domu. Dostanie nowe obicie. Reszta w nie naruszonym stanie i urzekającym kolorycie pozostanie bez zmian. Świeżość zapachu z nowej warstwy wosku.
Małe, zgrabne krzesełko z kółkami na przednich nogach.


Stara, cudowna snycerka, perfekcja w każdym ruchu dłuta. Brak symetrii wzoru świadczy o jedynym i niepowtarzalnym wykonaniu. Każde następne już będzie inne.

Idealny eksponat do sesji zdjęciowej. Pozuje niczym rasowa modelka. Można godzinami patrzeć i zachwycać się.
Za parę dni pokażę krzesło w nowej, aksamitnej szacie. I żeby nie było, że "szewc bez butów chodzi", zostaje ze mną. Siedzisko jest niskie, więc akurat dla mnie :-)
A dzisiaj, w taką deszczowo-śnieżną pogodę życzę wszystkim moim gościom miłego dnia.

czwartek, 18 listopada 2010

Jak ...

...mnie nie ma to nie ma, a jak jestem, to codziennie :-) Dzisiaj będzie krótko.

Parę dni temu na aukcji wypatrzyłam koszyk z posrebrzanej cyny. Dziwiłam się, bo cena sensowna, a nikt nie licytuje. Zdjęcia były takie sobie, ale moje wprawne oko dopatrzyło się potencjalnego piękna przedmiotu. Kupiłam. Wczoraj dotarła paczka. Otwieram i już wiedziałam dlaczego nikt nie chciał kupić koszyka. Całe zło tkwiło w szpetnym i nieproporcjonalnym uchwycie. Postawiłam na komodzie i co spojrzę, to razi w oczy jak ch...ra. Długo nie czekając...piłka do metalu poszła w ruch i mam oto przepiękną żardinierę :-)

Na zdjęciach nie wygląda okazale, ale patera jest słusznych rozmiarów i słusznej masy.
Bogata i ciekawa ornamentyka dodaje uroku nowemu nabytkowi i nie razi w "śliczne oczęta" :-)

No, to by było na tyle :-) Pozdrawiam serdecznie

środa, 17 listopada 2010

Postawiono...

...mnie do pionu. Ika powiedziała koniec lenistwa :-) A, że jestem człowiek pokorny, więc słucham i pojawiam się w świecie blogowym. Zastanawiałam się, o czym "wypocić" ten post ?
Wszędzie pięknie i świątecznie. A ja nawet myślami jestem daleko od świąt. Mam plan wziąć się uczciwie za przygotowania świąteczne dopiero po Mikołajkach. Do tego czasu jeszcze muszę trochę popracować. A skoro już tu jestem to wrzucę przepis na placki ziemniaczane, inaczej.
Nie jestem amatorką placków ziemniaczanych, ale takie ze szpinakiem, fetą i suszonymi pomidorami zajadam w nieludzkich ilościach. Nie obejdzie się bez czosnku no i oczywiście ziemniaków :-) Wyglądają apetycznie i jeszcze bardziej smakują.

U mnie do świąt jeszcze daleko, więc praca wre. Na zdjęciu moje dzieło, stół "kawowy" w solidnych rozmiarach, na giętych nóżkach.


I taboret, siedzisko. Lekko postarzone drewno i zgrzebny len. I sporo innych, ale beznadziejne światło za oknem nie pozwala zrobić ciekawych zdjęć.

Ikuś, dzięki za kopa ;-), chociaż fajnie buszowało się po waszych blogach, zostawiając jedynie krótki komentarz.

Wszystkim odwiedzającym dziękuję za dobre słowo i życzę miłego dnia :-)

czwartek, 4 listopada 2010

Dzisiaj...

...pomiędzy marudzeniem ( to do mnie nie podobne) na chroniczny brak czasu, a zrzędzeniem na brzydką pogodę, pochwalę się nowymi zakupami :-)
Cudownej urody fotograwiura, przedstawiająca małą dziewczynkę z lalką w dłoni. Dzisiaj już oprawiona wisi na klatce schodowej. Cała w szarościach lekko muśniętych "sepią". No i "hurtowa" ilość kolekcjonerskich filiżanek, ze starej francuskiej manufaktury. Znalazłam dla nich miejsce w kolejnej witrynce, w holu. Cieniutka porcelana, delikatna i przeźroczysta jak mgła.
Kolejna mała "pocieszka" to mała artdekowska taca na wizytówki albo na dwa kieliszki likieru....
U Mnie znalazła zastosowanie na telefon mojego męża, który ciągle szuka go po całym domu ;-)


I moja największa radocha tego tygodnia, to kuchenny stół. Stara dębina, okazałych rozmiarów,
w iście rustykalnym stylu. Odświeżony do naturalnego kolorytu drewna i dobrze zabezpieczony olejem. Szkoda go przykrywać obrusem. Jest na nim miejsce do przygotowania posiłku i do odpoczynku. Aż nie chce się wyjść z kuchni.
I na koniec "łobuzy" udające aniołki, zwłaszcza ten, z dolnego ujęcia :-)
Mimo paskudnej pogody wszystkim gościom życzę radosnego dnia ;-)