

To pora na najpiękniejszą grę świateł. Nisko wędrujące słońce zagląda bezczelnie "pełną gębą" do domu. Delikatnie zachęcając do rozpoczęcia dnia. Jesień mi nie straszna nawet w deszcz i pluchę. Praca w domu daje ten komfort i radość z każdej zmiany za oknem.

Wczoraj odwiedziłam "wnuchę". Emilka to sama słodycz...,
która ma różne oblicza :-) Paszcza rozdarta na maksa niczym "Krzyk 7"
Nosimy na rękach, kołyszemy, a taką "rozdartą" zostawiamy rodzicom i spadamy do domu. Fajnie jest być babcią :-)
I na koniec moje meblarskie poczynania.