...wirus. Przez kilka dni nie mogłam zajrzeć do bloga, bo dopadł go "wirus" i wszelkie próby połączenia się kończyły się na przekierowaniu do chińskiej przeglądarki Baidu.
Wczoraj zebrałam w sobie siły, aby pomyszkować w necie i znaleźć tam pomoc.
Dzisiaj dzięki WebLove odzyskałam blogową moc. Dziękuję !
Planuję uzupełnić zaległości co tam u was słychać.
Trzymajcie się zdrowo i dziękuję za ciepłe słowa pod ostatnim postem. Pustka ciągle nie do ogarnięcia, a Pućka teraz mnie wybrała sobie na przewodnika stada i nie opuszcza nawet na krok.
Pozdrawiam
13 komentarzy:
Kiedy nasz pies zachorował i lekarz stwierdził, że to kwestia najwyżej dwóch miesięcy, podjęliśmy walkę o wszystko i udało się tak cały rok. Kiedy pies już cierpiał, trzeba było podjąć najtrudniejszą decyzję i to jeszcze pogłębiło ból. Dobrze, Mario, że Twój piesek odszedł spokojnie, wśród cudownych ludzi. Był szczęściarzem.
Czasami wszystkie moce sprzysięgają się przeciwko nam, ale najważniejszy jest wtedy czas.
O wirusie już gdzieś czytałam, szczęście,że udało Ci się jego atak odeprzeć.
Serdeczności przesyłam.:)
Mario, nie moglam wejsc na Twego bloga, bo wyskakiwaly chinskie znaczki, KIlka blogerek mialao teb sam problem. Podobno wirus przyczepil sie do liczniki wyswietlen.
Pamietam, ze kiedy odeszla Peppinka, nasza kocica, to nie moglam przestac plakac. Gdzie nie spojrzalam-pustooo. Taki to byl cichy, spokojny kot, a tak duzo nam dal. Sciskam mocno.
Cieszę się, że już wszystko ok z blogiem. Spotkałam się już na kilku blogach z takim problemem. Oby to był już koniec takich niespodzianek.
Pozdrawiam cieplutko, Agness:)
Dopiero przeczytałam o piesku..bardzo mi przykro.
Co do bloga to miałam ten sam problem i gdyby nie mąż to chyba nie dalabym rady tego rozwiązać..
pozdrowienia ciepłe ślę
Ja też przeżyłam tą samą przygodę :-(
Strachu co niemiara :-( ale już ok.
Trzeba się zmobilizować i robić kopię bloga, żeby nie stracić wszystkiego ja Margot, u mnie nowy adres do niej.
Pozdrawiam Agnieszka
Dobrze że już ok z blogiem,bo bardzo lubię zaglądać do Ciebie ,pozdrawiam!
Przykro mi z powodu śmierci małego przyjaciela.
Czytalam o tym wirusie, jakieś świństwo
ja właśnie podejrzewałam ,że coś z psinkiem...ale ten wirus nie pozwolił do ciebie wejść..współczuję...
widziałam, że masz wirusa-MIrka tez miała to samo- nalezy odinstalowac wszelkie nieblogowe instalacje np liczni odwiedzin. Nie miałam jak ci napisać, bo mnie wyrzucałó w hiny. Dobrze że juz dobrze i...... tulam po stracie przyjaciela.
No wlasnie sie dziwilam ze mnie gdzies do Chin odrzuca! A w najgorszym wypadku pomyslalam, ze zrezygnowalas z bloga :( Dobrze, ze jestes, przytulam mocno po stracie pieska,
pozdrawiam cieplusio
Ściskam Cię Marysiu kochana.
no właśnie uff..
Prześlij komentarz