...co "nikt mnie nie kocha, nikt mnie nie lubi". Mąż 200km od domu w pracy, córka przygotowuje się do " wizytacji " teściowej. Krochmali pościel, miesza w garach, wyciera ciągle uśmiechniętą "gębę" Emilki :-) A ja, "Bida" samiusia, zajadam smutek trzecim śniadaniem :-) Dzisiaj naleśniki z twarogiem i ananasem.
Twaróg, ananas z puszki, słodzik, he, he. Ale zdrowo...
Smażone na obrzydliwie tłustym, ale jak smacznym maśle z miodem :-)
Polane sokiem ananasowym z puszki :-)
A na deser po trzecim śniadaniu, kanapka z chleba własnoręcznie upieczonego, przykrytego...
pasztetem, też zrobionym "tymi ręcyma" i ogórkiem kiszonym, z własnej spiżarni :-)
A na koniec osłodzę sobie "samotną" sobotę cukrem z zawartością 100% cukru w cukrze:-)
Miłego weekendu Kochani !!
66 komentarzy:
No pięknie. Z tej samotności to Ci się chyba dania śniadaniowe z deserowymi pomyliły Mario ;) Nie "pakusiaj". Przed Tobą kolejny piękny rok. Może nie tak pełen wrażeń jak miniony (chociaż w sumie kto wie?), ale na pewno piękny. Ściskam serdecznie i posyłam słoneczko :) - mysz
Ja właśnie po śniadaniu ale takiego naleśnika smażonego na obrzydliwie tłustym maśle z miodem to bym zjadła.
Emilka to sama słodycz:)
Ale pychotki u Ciebie.Najbardziej jednak przemawia do mnie chlebek z kiszonym ,mniam,mniam
Piekne zjecia i dzidziucha wielkiej urody!
Serdecznie pozdrawiam
śliczny,ciekawy blog dam sobie do obserwacji smacznego wszystkim życzę
Nie ważna za oknem pogoda
Nieważna własna wygoda
Czasu szkoda na żale
Że szczęście nie trwa stale
Ważne jest ciepłe spojrzenie
Co dusi każde zmartwienie
Ważne jest czułe słowo
By radość przywrócić na nowo
Mnie się marzy wiosna
a tu zimno,deszczowo po prostu
nijako,jak tu mieć dobry humor?
Pozdrawiam milutko
dałam do obserwacji i też zapraszam zawsze buźka
też dziękuję i zawsze też zapraszam :))
Naleśnika z serem i nawet ananasem to chętnie... a co to jest to masło z miodem????
Uwielbiam naleśniki, ale w nieco lżejszej wersji.
Ale chlebkiem domowym z domowym pasztecikiem i ogórkiem nie wzgardziłabym zwłaszcza że z domowych to ja tylko ogórki, a i w tym roku choć robiłam wg przepisu Ity jakieś kapcie mi wyszły.
Ale Mario.... niedługo będziesz miała u siebie tłum chętnych na to wszystko, więc samotna sobota odpada ;-)
A ostatni "smakołyk" faktycznie smakowity.
Klimacik w kuchni też niczego sobie, wkradłabym się pogapić :))
Uściski przesyłam :)
Kochana Alizee, zawsze do odsmażania słodkich naleśników rozpuszczam na patelni dobre masło, dodając ze dwie łyżki płynnego miodu. Świetna i aromatyczna glazura :-)
Pozdrawiam
Ach Mario.....lezka mi sie woku zakreciła...o prostych smakach,rzeczach piszesz tak cudownie....ja takze mam teraz bardzo duzo takich dni z cyklu nikt mnie nie kocha nikt mnie nie lubi:):)i jeszcze to pogryzienie psa:)ale jakos daje rade.Uwielbiam U Ciebie przebywac w goscinie:):)czuje sie tak jak u siebie w domu:):)serdecznie pozdrawiam niestety z deszczowego Krakowa
Ach..zapomnialam dodac masz cudowna wnucie,pewnie jak popatrzysz na takie pysio..to smutki zawsze sa mniejsze:):)
o matko! podgladam czytam i az mi slina na klawiature leci... chleb piekny a te ogorki.... marzenie, takie domowe ogorasy jem tylko w Polsce, u mnie jedynie jakies wymoczki z kupnych sloikow, a jak wiesz to nie to samo... poki co marze o urlopie i ,,prawdziwych ogorkach,, :) pozdrawiam A.
To 100% cukru w cukrze najchętniej bym schrupała:)))
ale naleśnikiem a zwłaszcza chlebkiem nie pogardzę:)
No i z samotności nici , zobacz ile nas siedzi razem z Tobą "na blogu"
Pozdrawiam cieplutko.
och...dawno nie jadłam naleśników..:) wyglądają pysznie..bardzo!
uściski noworoczne!
J
narobiłaś mi apetytu na naleśniki.też robię naleśniki z serem i ananasem, ale polewam śmietanka z sokiem z ananasa, pychotka.twój sposób z masełkiem i miodem wypróbuje.
Pychotki pokazujesz
Dobrze, że jesteście Kochane !
Sobota w pojedynkę, nie jest taka straszna :-)
Buziaki
ja Cię kocham :) myślami z Tobą, goszcząc teściów.
Ten cukier na ostatnich zdjęciach jest doskonały, a naleśniki przygotowane w otoczeniu takich pięknych naczyń muszą być wyśmienite. Pozdrawiam i poprawy humoru życzę
A po smutkach zawsze wychodzi słońce:)!
Co ja bym dała, żeby ktoś mi tak ugotował.....:)
Piękne fotki,
pozdrawiam ciepło i jednak słonecznie:)
A ja nadal bez śniadania jeszcze bo nie wiem na co mam ochotę a u ciebie same pyszności:))
Jej jak ja lubię fotki z Twojej kuchni..
Pozdrowienia ślę:)
Litosci!! Ja probuje schudnac, a Ty mi tu tymi zdjeciami gastronomicznymi po oczach:-)
miolego weekendu Matce, Corce, Wnuczce oraz calej rodzinie
B.
Mario Droga, bez najmniejszych wyrzutów sumienia stoisz w kolejce i już:)
dziękuję i pamiętam:)
:-)
jakie smakołyki.
Wybacz,ale ślinka mi pociekła.
Też bym chciała umilać sobie w ten sposób samotne chwile,ale niestety moje 4 litery stanowczą mówią NIE :(
Pozdrawiam serdecznie Magda
A ja bym oddała całą górę naleśników, kanapek i na dokładkę jeszcze coś dobrego za cały weekend samotności :) Tylko ja, książka, robótka i do tego miękkie łóżko. O kąpieli w piance wspominać nie będę (buuu, dlaczego ja nie mam wanny, tylko prysznic). Ściskam mocno :)
Mario.... Mario droga :) Przywołuję Cię do porządku!!!! Co to znaczy smażenie na maśle, hę????? Niegrzeczna kobietka z Ciebie :-P
Buziolki:)
ale mi ślinka pociekła:)
aż mi zapachniało! ale ostatniego cukieraska również bym schrupała:)
Same pysznosci, wiesz takie nalesniki chodza juz za mna od dawna, tylko twarog u nas w de. ciezko dostac.
Wnusia pieknie nam rosnie:)
pozdrawiam serdecznie
Jejku, jakie pyszności! W taką zapyziałą pogodę, jak u mnie, tylko takie jedzenie :-)
Emilka będzie miała z Tobą raj. Wspólne gotowanie jest super.
Mam nadmiar mleka, ale twaróg właśnie zjadłam. Coś wymyślę i spróbuję.
Buziaki na dobry weekend!
Ale apetyczne zdjęcia.
Autentycznie nabrałam ochoty na naleśniki :)) Chętnie dotrzymałabym Ci towarzystwa :))
Emilka jest urocza :)
Ada
O rany!!!! Człek tyle na świecie żyje i nie wie, że takie smakołyki istnieją...
Dzięki Kochana, dzięki wielkie za oświecenie.
Mówiłam, że gości będzie sporo mam nadzieję, że został choć okruszek naleśnika, albo jakaś plamka "glazury" do wylizania ;-)
Ściskam :)
Wow!!! Na taką wyżerkę to też się piszemy, nawet nie musi nam być specjalnie smutno. Wiwat!
Pzdr.
Oj Mario, straszny smutek bije z Twojego posta :-(( ale skoro lubisz czasami tak na słodko i wcale nie dietetycznie to polecam naleśniki z białym serem ale zalane rzadką śmietaną w żaroodpornym naczyniu i zapieczone w piekarniku - cud miód !!!! naleśniki przechodzą śmietaną, rozpływają się w ustach, są jak pielinka i niestety można ich zjeść tony!!! pozdrawiam sobotnio, ewa
p.s.
emilka to sama słodycz !!!
Naleśniki (na śniadanie,obiad czy kolacje-wszystko jedno:)lubie bardzo, więc ochoty mi narobiłaś okrutnie :).
A taki dzień jak dziś faktycznie, dobrze mieć bliskich przy sobie..,ale rozumiem, że to krótka rozłąka, więc trzym sie cieplutko i zdrowo!Pozdrawiam
Mów do mnie jeszcze.Jest 23.29 a mi się zachciało jeść.I kto jest za ten stan odpowiedzialny? Palcami w ekran monitora wskazuję ! Na szczęście mam lodówkę na wyciągnięcie ręki ,a tam pasztecik domowej roboty i ogóreczki kiszone też się znajdą.Pysznie :)
całuchny
ADOPTUJ mnie.
Mniaaaaaam! :)) Palce lizać! :)))
A kruszynka z ostatnich zdjęć po prostu skradła moje serce!:)
Ściskam ciepło i życzę równie słodkiej niedzieli ;)
Oj znam takie dni, znam i już teraz wiem co podczas nich będę robiła ;))
Uściski kochana
Kochana, jesteś DO-SKO-NA-ŁA!!! Naleśniki wyglądają bosko, pomysłu z miodem na patelni nie znałam, ale zapamiętuję, na pewno się przyda. Smak tego chleba znam (dziękuję, dziękuję, dziękuję). Połączenie go z domowym pasztetem i ogórkiem to mistrzostwo smaku, powrót do korzeni i rozkosz prawdziwa.
A Emilka...o niej nie można inaczej jak tylko z zachwytem. Jak pewnie trzyma główkę, jak mądrze patrzy tymi wielkimi oczkami. To nie 100, to 1000 % cukru w cukrze.
Mmmmm, naleśniki! Mmmmm, z serkiem! O rajuśku! A ja już po śniadaniu dzisiaj... Hm, ale zawsze jest kolacja! :) Też mam czasem takie smutne dni, ale najlepsze w nich jest to, że mijają, więc uszy do góry! Emilka to faktycznie sama słodycz! Pozdrawiam niedzielnie!
miód .. tak! to jest to czego mi dziś potrzeba :) dziękuję za natchnienie ;)
Takiej wersji naleśników nie znałam -pycha!
Duma Babci wcale mnie nie dziwi;)
Fado na szczęście aż tak bardzo się nie boi .. poza tym to był jego pierwszy sylwester więc mamy cały rok na oswojenie psiaka z hukiem :)
O ja też podsmażam na masełu i miodziku....mmmmmmiodzio:-) A podsmażam też w ten sposób banany:-)
Co do smuteczków to są potrzebne by za chwilkę mieć pyszniutki humorek ze wszytkimi w komplecie:-)
Ogóreczek z pasztecikiem polegują na takim smakowitym chlebusiu....ech :-)
Emilcia słodzieńka i to chyba cały Tatuś choć Mamusia i Tatuś do siebie podobni:-)))
Pozdrawiam śnieżnie!!
Mario,łączę się z Tobą w nastroju pesymistycznym.Ja na dodatek wszystkich się czepiam i też jem....cukiereczek śliczny.
Pisałaś wczoraj ,dzisiaj pewnie już lepiej.Pozdrawiam
dzisiaj zżarłabym takiego nalesnika i zagryzła takim właśnie chlebem z pasztetem i ogórkiem, bo właśnie dzisiaj : nikt mnie nie kocha, nie mam przyjaciół i w ogóle do dupy to wszystko - okres mam i tyle :(
Witajcie kochane,
Smutki mają to do siebie, że szybko dopadają, ale i szybko odchodzą. Dzięki waszym komentarzom wczorajsze czarne chmury poszły w zapomnienie :-)Nawet, gdy jestem sama, to wystarczy kliknąć i już mam na całe popołudnie wyśmienite towarzystwo :-)
Ściskam
Mario, ale miałaś PYSZNY dzień! :)
To prawda, smutki jak szybko przychodzą, tak szybko odchodzą, i całe szczęście...
Miłej niedzieli :)
My to się tu wszystkie zmówimy i wpadniemy do Ciebie na takie sniadanko!!!!
Czuję ,że moja chandra i katar poszły by sobie w siną dal!!!
A ten mały słodziak to już w ogóle mistrzowska słodycz!!
Miłej niedzieli!
Pozdrawiam serdecznie
No to cobyś nie była taka samotna usiądę przy stole i zjem z Tobą kanapkę z pasztetem i ogórasem:))))
Mam nadzieję, że jednak jakoś minęła ta sobota:) dziś już niedziela i mam nadzieję, że już nie sama?
pozdrawiam ciepło!
uielbiam tak przygotowane nalesniki. Narobilas mi smaka na domowy pasztet z ogorasem, ohhh, pozdrowionka
No taka ilość słodyczy by mnie zabiła, niestety. Ale pomysł z ananasem genialny. Jutro wypróbuję tym bardziej, że posiadam jakąś tajną puszkę w szafce. Pozdrawiam
I jak minęły smutki!Choc wyglądają przepysznie!No i nie wspomnę o najsłodszej Emilci!Pozdrawiam:)
Oj kochana, bo rujnujesz tym postem moje noworoczne postanowienie srzucenia "paru" nadprogramowych kilogramów:"P Takie pysznosci?? Ja miałabym zaraz wspólników małych:)
Emilka jest cudowna, tak szybko zmieniła się z noworodka w cikawskiego maluszka - oj widac ten błysk w oku:)
MARYSIU PRZEPRASZAM ZA DOSADNOŚĆ,...ALE CIE CHYBA RĄBNĘ W TEN CZEREP... PASZTET,OGÓREK....MYŚLAŁAM, ŻE MIESZKANIE MI ZALEWA...A TO KISZKI MARSZA GRAJA...JAK MOŻESZ,JAK???????:)))...
Qrko, pasztet to już tylko wspomnienie. Pozostał tylko trochę szerszy tyłek i potworne wyrzuty sumienia :-(
domowo, pięknie, mądrze, w miłości i cudownym zaciszu.. jak zwykle u Ciebie Mario...:))) jesteś wielka, mądra i taka prawdziwa:)
normalnie slinotoku dostałam patrząc na te pychotki, mniamniusne;-))))POZDRAWIAM SERDECZNIE
że też ja nie zauważyłam wcześniej tego posta!!!!!! ..chętnie wypróbuję z ananasem..ostatnio ktoś mnie poczęstował twarogiem ze startą skórką cytrynową..bomba!!
Droga V...już się cieszę na ten chleb :))Uściski.A.
Teraz juz wiem czemu tak za mna chodzily racuchy:) Mario nawet przez ten ekran sie oblizuje na Twoje nalesniki, a z serem to dopiero pychotka! Juz nie wspomne o niebiansko cudnej kanapce z pasztetem i ogórkiem!!
Ja poprosze przepis na ten pasztet, bardzo ale to bardzo! (tu ladnie sie usmiecham)
Emilka - prze przecudna!!
pozdrawiam cieplusio
Dorotko,machnę ci mejla z przepisem.
Buźka
A jakoś mi się nie zdarzyło jeść twarogu z ananasem... i smażyć naleśników na maśle z miodem ;) ale pewnie wyborne :)))
Hehe co do minionego roku, piszesz, że przybyło Wam 2 członków rodziny :) u mnie jeden - szwagier ;) i tak moja Mama mówi o 2012, że przybędzie znów ktoś nowy ;) i patrzy na mojego brata (rodzynek jeszcze nie po ślubie) i mówi, żeby się jeszcze nie śpieszył ze ślubem w tym roku ;))) hehe
Pozdrawiam i udanego weekendu :) ten pewnie będzie bardziej rodzinny? ;) :)
Naleśniki wyglądają przepięknie, ale ja to szajbuska jestem na punkcie pasztetów :) UWIELBIAM :)
A co do tego cukiereczka na końcu to chyba mamuśka cała :)
polecam też naleśniki z cukrem i cytrynką wyciśniętą bezpośrednio na nie :) mniam
Slina mi cieknie,zaślinie klawiaturę.
Zawsze takie pysznosci zajadasz w smuteczkowe dni.?
A maleńtasy cudne.Też by sie chciało schrupać:)))
pozdrawiam
Prześlij komentarz