czwartek, 3 września 2009

Wróciły...

Wróciły...łobuzy. Wróble. Wiosną, jak co roku wiją sobie gniazda pod okapem Zielonego kuferka.
I źdźbłami traw i przeróżnymi patyczkami, piórkami zapychają rynny. Każdej wiosny wypatrujemy te niesforne ptaszki. One z taką samą lubością przyglądają się Nam i badają na ile mogą sobie pozwolić. A z roku na rok pozwalają na więcej. Później, latem odlatują na ścierniska, by wczesną jesienią powrócić na darmowy i łatwy wikt.
Jest taka kawiarnia we Wrocławiu, na Starym Rynku, gdzie to wyżej wymienione osobniki, "bezczelnie" przysiadują na brzegu talerzyka i zerkając głęboko w oczy wydziobują okruszki sernika. Obrazek nie do opisania. To trzeba zobaczyć na własne oczy. My mamy takie cuda codziennie we własnym domu. Ku uciesze wszystkich domowników.

6 komentarzy:

Jo-hanah z Wrzosowej Polany pisze...

Chwilkę mnie nie było a tu pyszne gruszki, wspaniałe zdobycze starociowe i jeszcze wróbelki urocze.
W Ogrodzie Botanicznym we Wrocławiu można wróble z ręki karmić :D
Od 2 zim usiłują wiejskie wróblasy namówić na stołówkę u nas, ale ciężko. Choć zeszłej zimy było lepiej. Za to sikorki są niezawodne :D
Ściskam serdecznie

Danka M. pisze...

Też mam ,,swoje,, wróble - rynna ich domem, moje grządki miejscem do kąpieli ... i to poranne budzenie ... takie Ćwirki w rodzinie ... weselej z nimi ... inne ptaszki też oczywiście umilają nam życie ale jako goście.

Anonimowy pisze...

no a gdzie bedzie im tak dobrze jak nie w zielonym kuferku ;-)

rumianek pisze...

Ale gapa ze mnie ja te dwa posty połączyłam sobie w jeden...:)

MariaPar pisze...

Rumianku, nie jesteś gapą! Nie wiem dlaczego, ale zrobiły się dwa posty, a miał być jeden:-)

dori-scrap pisze...

noooo, liczebność wróbli spada... w Europie jest ich bardzo mało, w niektórych krajach można je spotkac tylko w "hodowlach" chociaż nie wiem czy to właściwe słowo. Na polskiej wsi też jakby z roku na rok coraz mniej wróblików.